Krzaki ostrych jeżyn, kartofli grzędy,

Tyle się razy skradał tamtędy.

By dotrzeć do miejsca gdzie rosną maliny,

A w nich topiące się w słońcu, w negliżu dziewczyny.

 

Musiał małą chwilę odsapnąć:

Gdyż widok nagich ciał !

Na moment dech zapierał,

Wrażliwość oraz czułość samoczynnie cię rozbiera.

 

Następnie krótka chwila namysłu i odważne wejście,

Kokieteryjny pisk ! Oraz mały grymas, ale ? Nie oporny,

Jego odwaga plus szaleństwo wzięły górą !

Pomógł rozwiązać wstydliwość namiętnym rurom.

 

W końcu zaproszony został do wspólnej biesiady,

Dziewczyny wzięły go do środka, to tak dla ogłady.

Poczuł się przez chwilę jak wielki maczo,

Kładąc się między nie – zawstydzony z pytaniem do siebie, a to za co ?

 

Leżąc tak bez ruchu obok dwojga nagich dziewcząt !

Nie wiedział co począć – gdyż ?

Pomysłów miłosnych otrzymywał lawinę !

Pełną namiętności zewsząd.

 

Wstydząc się przyznać, iż jego doświadczenie było zerowe,

Więc na szczęście cały impas przełamały właśnie one.

I tak trwały ich spotkania całe upalne lato.

Czas pędził jak szalony i bezlitosny niekiedy bywał,

Nie raz pragnął, aby się chociaż na moment zatrzymał.

 

I trwało by to wszystko w nieskończoność oraz całą wieczność,

Poprzez niebywałą czułość, a także dziewczęcą serdeczność.

Ale wakacje się szybko i nieubłaganie skończyły,

Tak więc obie piękności wyjechały !

Gdyż zbliżający się „Gaudeamus” miały.

 

Oleśnica 2008

„Z wczesnej młodości”